niedziela, 11 stycznia 2015

11. "Kisses, Eleanor"

Po nowym roku musieliśmy z Lou wrócić do Londynu. Ja do szkoły, on do pracy. Dopiero teraz dowiedziałam się że ma sieć sklepów sportowych która dostarcza sprzęt drużynie reprezentującej nasz kraj w piłce nożnej. To godne podziwu.
Jednak cały czas myślałam o tym co powiedział mi w nocy po Wigilii. O tych lekach. Gdy następnego dnia o nie spytałam pokazał mi plastikowe buteleczki wypełnione białymi pastylkami. Studiowałam całymi dniami ich etykiety. Otwierałam opakowania, wyjmowałam jedną i bawiłam się nią udając że biorę prysznic. Ale udawało mi się zachowywać normalnie, tak jakby obeszło mnie to że on tak naprawdę jest chory. Bo depresja to choroba.
Męczyło mnie również to że Louis powiedział mi o swoim ojcu tyle że coś zrobił. I chyba coś złego. Nic więcej. Nie wiem czemu nie ma go z Johanną i dziećmi. Ale nie mam też odwagi o to spytać bo przecież to przez niego Lou chciał się zabić.
-Bianca - Louis szturchnął mnie delikatnie. Wzdrygnęłam się i przeniosłam na niego wzrok.
-Co?
-Jesteśmy już. A ty zapadłaś w śpiączkę - zmarszczył zabawnie nos. Westchnęłam i wyjrzałam przez okno by zobaczyć duży dom Louis'a. Czy mogę nazwać go naszym domem?
Wysiadłam i odbierając od niego klucze weszłam pierwsza do środka nie czekając aż wyjmie bagaże z samochodu. Weszłam od razu do kuchni by wziąć butelkę wody bo nie wiedzieć czemu zaschło mi w gardle. Moją uwagę przykuła karteczka zawieszona na lodówce. Zdjęłam ją i przebiegłam wzrokiem po tekście. 

"Hej Loueh! Wiem, nie powinnam bez zapowiedzi przychodzić do ciebie, ale i tak ciebie nie było więc nie ważne. Dzięki że nie zmieniłeś zamków. Tęsknie za tobą. Poza tym jestem teraz w Londynie i pomieszkuję u Hazzy. Może się spotkamy? Całusy, Eleanor ❤ " 

Poczułam ukucie w sercu. Ona tu była. Ex Louis'a ma klucze do naszego domu. Jego domu.
-Nie zajrzałem specjalnie do twojej walizki by zobaczyć tą seksowną bieliznę i żeby później wyobrażać sobie ciebie w tej koronce - zawołał Louis ze śmiechem. Przeszedł korytarzem żeby odnieść walizki do sypialni. Po chwili zajrzał do kuchni i zrobił kwaśną minę.
-Żartowałem. Oglądałem tą koronkę już wcześniej. Ej, co się stało.
Bez słowa podałam mu liścik od Eleanor. Przewertował wiadomość i chrząkną. Zmiął karteczkę, rzucił ją za siebie by podejść do mnie i objąć.
-Przestań kochanie - wymruczał i dał mi całusa - Przestań się smucić. Nie podzielę się antydepresantami - że on może żartować z tak poważnych spraw jak leki. Ale i tak to świadczy o jego dystansie do siebie czyli na plus - Nie wiem czemu tu przyszła. Nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu. Ale..
-Nie musisz mi się tłumaczyć. To nie moje sprawy - delikatnie wyszłam z jego objęć a po jego minie poznałam że go to zabolało - Może powinieneś się z nią spotkać? Odnowić znajomość?
-Bianca, proszę cię..
-O co?
Wziął głęboki oddech i spojrzał mi w oczy.
-Nie przejmuj się nią. Tylko ty się dla mnie..
-Nie zmieniłeś zamków gdy odeszła. Liczyłeś że wróci - zaczęłam go atakować. Ale to tylko.. Tylko dlatego by nie wybuchnąć płaczem. To mój mechanizm obronny. Na co liczyłam? Na wielkie Love Story? Szczęśliwych zakończeń nie ma, nie jesteśmy w Disney'u. Problem w tym że za mocno trzymałam się myśli że będę jego jedyną tak jak to bywa w tych dennych filmach o miłości.
-Liczyłem że wróci ale zanim cię poznałem. Później przestałem w ogóle myśleć o Eleanor. Nie przyszło mi do głowy żeby zmienić zamki bo ani razu od naszego rozstania tutaj nie przyszła - Louis mówił bardzo szybko, jakby chciał jak najprędzej przekazać mi usprawiedliwienie. Ale ci bez wini się nie usprawiedliwiają.
-Spotkaj się z nią i dowiedz czego od ciebie chce - odparłam i odwróciłam się plecami do niego wychodząc z kuchni a potem z domu.
Szłam drżąc z zimna bo jak idiotka wyszłam w samej bluzce z długim rękawem bo w tym wyjechałam z Doncaster. Wytarłam kilka łez i owinęłam się ramionami. Kolejne vansy które podebrałam Louis'owi znikały w wysokim śniegu. Po kilku minutach mojego marszu koło mnie zatrzymał się samochód.
W pierwszej chwili pomyślałam że to Louis i to chyba nie było by takie złe. Ale z samochodu od strony kierowcy wychynęła blond czupryna.
-Wszystko w porządku? - spytał chłopak o niebieskich oczach. Pokiwałam głową - Masz świadomość że zamarzniesz?
Wzruszyłam ramionami.
-Daleko mieszkasz? Podwieźć cię gdzieś? Mówisz cokolwiek? Jesteś głuchoniema?
-Nie jestem głuchoniema - odparłam szczękając zębami.
-Wsiadaj, podwiozę cię.
Nie wyglądał na psychopatycznego mordercę więc wsiadłam na miejsce pasażera.
-Jestem James. A ty? - spojrzał na mnie gdy podkręcił ogrzewanie.
-Evelyn.
-Miło cię poznać Evelyn. Gdzie cię podwieźć?
-Nie mam gdzie się podziać - westchnęłam. Czuję się tak idiotycznie mówiąc to obcej osobie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wrócić do domu Lou, ale mam swoją idiotyczną dumę. Poza tym co miałabym powiedzieć? A gorsze jeżeli poszedłby do Eleanor. To chyba złamałoby mi serce.
James patrzył na mnie chwilę. Jakby się zastanawiał.
-Jak to?
-P-pokłóciłam się z chłopakiem.
-Ah ci chłopcy - pokręcił głową wzdychając.
-Nie. To ja na niego naskoczyłam. Moja wina, tylko że.. Tylko że nie wiem jak przeprosić za to co mu powiedziałam.
Wbiłam wzrok w swoje dłonie. Samochód stał w miejscu a James zaciskał palce ba kierownicy wpatrując się w pustą i zaśnieżoną drogę.
-Moja dziewczyna się na pewno wkurzy ale może mnie nie zabije. Może. - odezwał się po chwili - Przenocuję cię. Ale tylko jedną noc, okay? Wyjechała na święta i tak naprawdę może wrócić w każdej chwili, a jeżeli cię zastanie to pewnie mnie rozszarpie.
-Nie, dzięki James, poradzę sobie - przeniosłam dłoń na klamkę w każdej chwili gotowa wyjść z samochodu.
-Na pewno. Przy minusowej temperaturze - nagle ruszył z miejsca a ja zaczęłam się denerwować i bić mentalnie po twarzy za to że wsiadłam do tego samochodu. Jazda była otoczona krępującą ciszą. Zatrzymał się pod małym domkiem z odśnieżonym podjazdem. Zaprowadził mnie do środka a ja ze zdziwieniem zobaczyłam porządek, to znaczy nie znam faceta ale większość mężczyzn to brudasy. Oczywiście oprócz Lou. On zawsze po sobie, nie kiedy po mnie, sprząta.
-Napijesz się czegoś? - spytał James z innego pokoju.
-Nie, dziękuję - usiadłam na kanapie w pokoju z telewizorem, meblem na którym siedziałam i dwoma fotelami, inaczej salonie.
Zadzwonił dzwonek do drzwi a ja poczułam się strasznie skrępowana bo na pewno spodziewał się gości a jakaś obca laska, czyli ja, zwaliła mu się na głowę. Ten ktoś wszedł do środka.
-Niaaaaaall! - krzyknął znajomy mi głos. Harry wszedł do salonu i zatrzymał się widząc mnie. Pod pachami trzymał dwa sześciopaki piwa. Otworzył szerzej oczy, tak samo jak i ja. Co on tu robi, po pierwsze. Po drugie, czemu krzyknął 'Niall'? Przecież tu jest tylko James..
-Co ty tu robisz piękna Evelyn? - Harry odstawił piwo na fotel i spojrzał na mnie teraz już z uśmiechem. Wstałam i dyskretnie rozejrzałam się po możliwościach ucieczki. Jedno to drzwi za plecami Harry' ego a drugie to okno. Jeżeli będę musiała uciekać to wybieram okno. Wolę nie musieć przechodzić obok Harry'ego.
-Harry co ty tu kurwa robisz? - James wszedł do salonu. Popatrzył to na mnie to na Harry'ego.
-A ona, Niall? 
-Niall? - spojrzałam na blondyna. Czemu podał mi fałszywe imię?
-To ja.
-Fałszywe imię? Co masz prawdziwego? - założyłam ramiona na piersiach.
-Emm cycki - wyszczerzył się w głupawym uśmiechu. Wywróciłam oczami. Mam tego dosyć. Chyba już wolę wrócić do swojej siostry.
Nie chętnie przeszłam obok Harry'ego i dostałam się do drzwi. Niall/James złapał mnie za ramię gdy ja łapałam za klamkę
-Zaczekaj. Louis poprosił mnie żebym przyjechał po ciebie. Powiedział że jesteś na niego zła i że sam by przyjechał ale myślał że go olejesz. Martwił się że coś ci się może stać ale chciał też uszanować to iż chcesz pobyć sama.
-Sama? Wysyłając kolegę żeby mnie odebrał? - prychnęłam.
-Intencje miał dobre.. - wymamrotał blondyn nie do końca spodziewając się takiej reakcji z mojej strony.

-Nie ważne - mruknęłam i wyszłam. Ruszyłam w kierunku bliżej nie wiadomym. Prawie zamarzałam gdy usłyszałam kroki za sobą. Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam Louis'a idącego zaledwie dwa metry za mną. Zatrzymałam się, stanął za mną i zdjął kurtkę. Zostając w samej koszulce z rękawem 3/4, założył kurtkę na moje ramiona. Zacisnęłam usta. Wpatrywaliśmy się w siebie chwilę aż w końcu wtuliłam się mocno w niego - Przepraszam - wymamrotałam w jego tors. 
-Nic się nie stało - cmoknął mnie w czubek głowy. Staliśmy wtuleni w siebie, on ogrzewał mnie swoim ciałem - Kocham cię wiesz? 
-Wiem. Jestem głupia. No bo mówiłeś że Eleanor należy do przeszłości a ja złoszczę się mimo iż nic do niej nie czujesz, tak? 
Zamilkł na chwilę, wiedziałam że zastanawia się co powiedzieć. Czyli Eleanor nie należy do przeszłości? 
-Tak. Teraz jesteś tylko ty - powiedział po dłuższej chwili. Spojrzałam w góry na niego. Uśmiechnął się delikatnie - Wracajmy po zacząłem przymarzać. 
Okazało się że Louis zaparkował pod domem Niall'a/James'a. Po dosłownie paru minutach Louis powiedział że zrobi nam gorącą kąpiel go ja nadal drżę mimo iż w samochodzie ogrzewanie było na full.
-Nam? - zapytałam wchodząc za nim do łazienki. 
-Nam. 
Zaśmiałam się bo to brzmiało jak 'Okay? Okay' z Gwiazd naszych wina. 
Nalał całą wannę gorącej z jakimiś olejkiem zapachowym. Wyczułam róże. 
-Mogę cię rozebrać? - pokiwałam niepewnie głową w odpowiedzi na jego pytanie.
Złapał za końce mojej bluzki i pociągnął ją do góry. Zaplątałam się w długich rękawach co wywołało u niego śmiech a u mnie zażenowanie bo głowa utknęła mi w bluzce a on podziwiał mój błękitny stanik. W końcu jakoś pozbyliśmy się wspólnymi siłami mojej bluzki. Ukląkł i rozwiązał sznurówki vansów.
-Chyba pasuje ci noszenie moich butów - odparł nie podnosząc głowy, wzruszyłam ramionami i patrzyłam jak łapie za zapięcie moich spodni. Po chwili zsunął je do kostek, wyszłam z nich. Stałam w biustonoszu i majtkach. Obróciłam się do niego plecami, jego zimne palce zetknęły się z moją skórą a moment później mój stanik leżał na podłodze. Ponownie stanęłam do niego twarzą. Lou bardzo szybko zdjął z siebie koszulkę i spodnie zostając w samych bokserkach. Położyłam dłonie na jego torsie, a moja dłoń zjechała w dół jego ciała. Palcem wskazującym zahaczyłam o gumkę jego bokserek zdejmując je. On dokładnie to samo zrobił z moimi majtkami. Złożył delikatny pocałunek na mojej szyi a potem na ustach. Wszedł pierwszy do wanny a ja usiadłam pomiędzy jego nogami i oparłam się plecami o jego tors. Przymknęłam oczy i odetchnęłam. Objął mnie zaplatając dłonie na moim brzuchu. 
-Tak jest dobrze - wymamrotałam. Poczułam całus na tyle głowy i na karku. 
-Najlepiej - dodał. Uśmiechnęłam się. Chciałabym już tak zostać. 

Postać Eleanor została już zaktualizowana w zakładce 'Obsada' jeżeli ktoś jest ciekaw :)
Czemu tak cało Was komentuje? Wcześniej było po 12 komów a teraz zaledwie 7..

12 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział ♥ Kocham ♥ Czekam na next ♥ / Rosie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział *•* Mam takie wrażenie, że Eleanor coś tu namiesza. I ten moment, jak Harry się pojawił, już myślałam, że znowu się będzie do niej dobierał, dobrze że Lou przyjechał :) Masz wielki talent i gratuluję nominacji na bloga miesiąca, zasłużyłaś <33
    * pozrdawiam w o czekiwaniu na next *
    imaginy-1dbyme.blogspot.com
    Jak zwasze zapraszam do siebie, weny życzę .x

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Co z nim jest? Dlaczego tak się waha mówiąc o El? Przecież teraz jest z Biancą i mam nadzieję, że nie oddali nic głupiego :) no i co odwal in kombinuje z tymi lekami? Dlaczego on je wgl bierze? Cholera, tak dużo pytań i tyle trzeba czekać na odpowiedzi :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie rozdział <3
    Weny życzę
    Szybko nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały *,*
    Liczę na to, że ten ff będzie miał podobną ilość rozdziałów co legendarne Hush Hush i Angel ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. TWOJE BLOGI SĄ NAJEPSZE SJHXNAHZJANZUUN
    wybacz caps locka ale nie wiem czy zrozumiesz JAK BARDZO KOCHAM CIE I TWOJE BLOGI więc no xD wodzę że masz obsesję na punkcie tfios, to dobrze, bo ja też!!!! Wspaniały rozdział, chyba skumałaś już po czcionce. KOCHAM CIE <3 do następnego x

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Libster Award
    więcej informacji na moim blogu :*
    http://baby-please-come-back.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku, cudny *.*

    OdpowiedzUsuń