niedziela, 28 grudnia 2014

8. ”I love you.. unconditionally'

Mimo sprzeciwów mamy Louis'a, jako pierwsza rzuciłam się do posprzątania po kolacji.
-Evelyn, nie musisz tego robić - westchnęła Johanna gdy zaczęłam zmywać.
-Sądzę że skoro Pani tak pysznie ugotowała to dla mnie pozostaje tylko pozmywać w ramach podziękowania.
-Jesteś urocza - zaśmiała się. Poczułam jak Lou obejmuje mnie od tyłu i przytula do moich pleców. Złożył mały pocałunek na moim karku.
-Ona się po prostu podlizuje mamo - uderzyłam po łokciem na co odskoczył ode mnie a gdy spojrzałam przez ramie to groził mi palcem z uśmiechem.
-Chociaż ona doceniła moją kuchnie i jako pierwsza w naszym domu od kiedy się wy wszyscy pojawiliście na świecie z własnej woli sprząta po posiłku - odparła Johanna i objęła mnie ramieniem posyłając uśmiech - Choć raz dobrze wybrałeś. Taka dziewczyna to skarb. Zajmie się tobą, nie to co ten darmozjad Eleanor.
-Eleanor? - wtrąciłam pytająco unosząc brwi.
-Była Lou - nie wiedzieć skąd pojawiła się tu Fizzy. Oparła się plecami o blat i założyła ramiona na piersi - Ugh, była okropna! Autentycznie! Raz ją przywiózł tutaj a my wręcz błagaliśmy by nie mieć z nią nic więcej wspólnego. Jakoś nie długo po tym rozstali się z nieznanych nam dotąd okoliczności.
Ja, Fizzy i Johanna wbiłyśmy wzrok w milczącego jak dotąd Louis'a.
-Co? - wykrztusił.
-Powiesz w końcu w jaki sposób pozbyłeś Eleanor? - Fizzy dźgnęła go palcem w tors.
-To moja sprawa - prawie warknął na co zamrugałam kilka razy - Chodź spać - złapał mnie za łokieć.
-Jeszcze nie skończyłam.
-Nie ma sprawy. My już dokończymy.Dobranoc Evelyn.
Odpowiedziałam tym samym a Lou wyciągnął mnie z kuchni. Przylgnęłam do jego torsu przytulając się. Szliśmy do jego pokoju. Natknęliśmy się na chichoczącą do telefonu Laurel.
-Kolorowych koszmarów - skinęła na nas z uśmiechem wracając od razu do rozmowy. Zamknęłam za nami drzwi. Louis zdjął spodnie i koszulkę, nie kłopocząc się myciem zębów czy chociażby przykryciem kołdrą rzucił się na łóżko twarzą do poduszki.
-Idę.. - nie skończyłam mówić bo usłyszałam jego jęk - Co?
-Gdzie znowu idziesz, kładź się a nie - mruknął. Wtuliła buzie w poduszkę a ja skorzystałam z tego i szybko przebrałam się w dużo za dużą koszulkę ze znakiem supermana i krótkie białe spodenki. Położyłam się obok niego i zaczęłam bawić jego dłonią. Splotłam nasze palce. Widziałam jego reakcje na to jak Fizzy i Johanna mówiły o tej jego dziewczynie.. Eleanor, ale byłam strasznie ciekawa czemu właśnie tak się zachowywał na wzmianke o niej.
-Lou? - pociągnęłam go za rękę.
-Hmmm..?
-O co chodzi z Eleanor?
Jakby zamarł. Zabrał swoją rękę na co spuściłam wzrok na materac.
-I ty przeciw mnie? - wsunął dłonie pod poduszkę na której trzymał głowę. Leżałam na boku buzią do niego, a on na brzuchu z twarzą wtuloną w poduszkę. Wpatrywałam się w jego ramię pokryte tatuażami. Musnęłam opuszkami palców jelenia, potem przesunęłam powoli po sercu. Dotknęłam malutkiego napisu pod sercem, 'Eleanor'. Zagryzłam wargę czując łzy w kącikach oczu. Ciekawe czy zwróciłabym uwagę na ten maleńki, ledwo widoczny tatuaż gdybym nie wiedziała o tym że domniemana Eleanor była lub nadal jest jego ukochaną? Odwróciłam się szybko plecami do niego by nie miał możliwości zauważyć moich łez. Choć.. i tak przez całą noc nie poczułam żeby się do mnie przytulał. 
Gdy się obudziłam rano, nie było go obok. Od razu udałam się do kuchni gdzie była tylko Lottie. Nie wyczułam od niej żeby jakoś specjalnie mnie lubiła. 
-Gdzie jest Louis? - spytałam wstawiając wodę na herbatę. Starałam się ukryć to jak drży mi głos bo wiem że mnie nie lubi. Złapałam się na tym że ściskam ze zdenerwowania końce mojej koszulki z supermanem. Puściłam krańce bluzki i ulokowałam dłonie na blacie w oczekiwaniu aż woda się zagrzeje. 
-W ogrodzie. Bawi się z bliźniaczkami i Laurel.
Kiwnęłam głową i zrobiłam herbatę. Miałam iść do pokoju Lou gdy ktoś wbiegł do kuchni i złapał mnie za rękę, na szczęście nie tą w której trzymałam kubek z wrzątkiem. Spojrzałam w dół i ujrzałam Phoebe. Starłam się z całych sił nie wgapiać się w blizny. Uśmiechała się do mnie szeroko.
-Przyjdziesz do nas? Rzucamy się śnieżkami. 
-Oh, no okay. Zaraz przyjdę tylko się przebiorę. 
Pisnęła i podskoczyła w miejscu.
-Tylko szybko bo przegrywamy z Lou i Lery!
Pobiegła do drzwi, a ja szybko wypiłam herbatę, parząc sobie język i przełyk. Prędko przebrałam się w duży turkusowy sweter i czarne legginsy. Wciągnęłam na stopy vansy Louis'a które od powoli zaczynam nosić bo botki się zaczynają rozpadać. Nie powinien być chyba zły, ma z dziesięć par takich butów, jedne czarne vansy nie zrobią mu różnicy. Co zabawne, jego buty były tylko trochę za dużo. Chwile po tym wyszłam na dwór i.. dostałam śnieżką w twarz. W polu mojego widzenia znaleźli się tylko Laurel i Louis. Oboje patrzyli wysoko w niebo i pogwizdywali jakby nie widzieli co się stało. Złapałam trochę śniegu i ruszyłam z ich kierunku. Laurel uciekła z piskiem a Tommo stał w miejscu. Patrząc mu w oczy, oddalona tylko o parę centymetrów, rozwaliłam kulkę ze śniegu na jego głowie. Uśmiechnął się do mnie i objął. Pocałował czule.
-Czyli jesteśmy kwita? - wymruczał w moje usta. 
-To ty rzuciłeś? 
-Nie, Laurel. Chodzi mi o to jak zachowałem się w nocy.
-Za to powinnam cię wytarzać w śniegu - pogłaskał mnie po policzku dłonią okrytą czerwonymi dość zabawnie wyglądającymi rękawiczkami. Musnął raz jeszcze moje usta a po chwili poczułam jak przyciska mi do odkrytego policzka dłoń całą w śniegu. Pisnęłam i odskoczyłam od niego ze śmiechem. Pobiegłam do Daisy i schowałyśmy się we trzy za drzewem. Robiłyśmy śnieżki chichocząc. Obie obdarzały mnie niesamowitymi uśmiechami. To dało mi wrażenie że mnie lubią. Ktoś mnie tak naprawdę bez powodu lubi. Jak Lou. On mnie lubi bezwarunkowo. 
Zrobiliśmy wojnę, którą przegrałyśmy z bliźniaczkami. Cali w śniegu weszliśmy do domu po godzinie, może więcej zabawy. 
-To było niesprawiedliwe! - zawołałam ściągając buty - Nie miałyśmy szans z wami - śmiałam się odrzucając vansy. 
-Miałaś moje buty? - Lou parsknął śmiechem. Podałam mu przemoczone vansy.
-Są bardzo wygodne - westchnął i pokręcił głową. Wrzucił vansy do kosza na śmieci na co otworzyłam szeroko oczy.
-Czemu je wyrzucasz? One kosztują po stówę para! 
-Dwie stówy - poprawił mnie. Poszliśmy do jego pokoju. Zdjął z siebie bluzkę z długim rękawem ponownie ujrzałam jego tors. Mój wzrok od razu powędrował do jego ramienia gdzie nadal tkwił tatuaż z imieniem jego byłej dziewczyny. 
-Dlaczego marnujesz pieniądze? Wystarczy te buty wysuszyć. Gdybym wiedziała to bym ich nie zakładała jeżeli brzydzisz się po mnie założyć buty - wymamrotałam. Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o bok łóżka. Spojrzał na mnie i westchnął. Założył koszulkę bez rękawów i usiadł obok mnie. Podciągnęłam kolana do piersi i objęłam je ramionami przyciskając bardziej do siebie. Pogłaskał mnie po kolanie.
-Przeziębisz się - wymamrotał i złapał rąbek swetra. 
-Kochasz ją? - szepnęłam wpatrując się w ścianę przed sobą. 
-Słucham?
-Kochasz Eleanor? - słowa przychodziły mi z coraz większym trudem a łzy napływały do oczu. Usiadł naprzeciwko mnie i spojrzał w oczy. Wytarł moje mokre policzki i ujął moją buzie w dłonie. 
-Skąd ci to przyszło do głowy? Czy za mało znaków daję? Za mało okazuję to co czuję do ciebie Bianca? 
Przymknęłam oczy i pokręciłam głową na co automatycznie zabrał ręce. 
-Masz tatuaż z jej imieniem. 
-Usuwanie tatuażu kosztuje kilka tysięcy funtów. Żałuję że wytatuowałem jej imię ale.. przepraszam jeżeli cię to boli patrzenie na niego ale nie potrafię go usunąć. Przykro mi Bianca. Musisz wiedzieć że kocham cię, a Eleanor należy do przeszłości.
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. 
-Co powiedziałeś?
-Kiedy?
-Po musisz wiedzieć - mówiłam bardzo cicho.
-Kocham cię. 
Wpatrywałam się w niego. Jego niebieskie tęczówki skanowały mnie z uczuciem. Przepełnione tą cholerną miłością o której nie mogłam się przekonać od nikogo innego prócz rodziców, bo tak naprawdę nikt inny mnie nie kochał. 
-Kocham, nie umiem wytłumaczyć tego co czuję, jedynym opisującym słowem moje uczucia jest to że cię kocham choć sądzę że to i tak nie mówi wszystkiego. 
-Czemu?
-Musi być powód do miłości? Nie można kochać bezwarunkowo?
Znów potrząsnęłam głową. 
-Jestem beznadziejna Lou. Nie wierzę że.. 
-To co wciskała ci twoja siostra nie jest prawdą. Wiem że cię poniżała ale to nie ma nic wspólnego z prawdą. Jesteś wspaniałą, wartościową, piękną i niesamowitą osobą. Tak wyjątkową że ciebie jedyną mogę pokochać i wiem że kochają cię też inni. Jedyna w swoim rodzaju, Bianca Evelyn Cast, tak pokręcona że aż nazbyt normalna - parsknęłam śmiechem na to ostatnie bo tak bardzo prawdziwie mnie opisywało. Patrzyłam na niego nadal nie mogąc uwierzyć że mówi do mnie - Nie oczekuję ze odwzajemnisz moje uczucie, wiem że jestem trudny. Chciałem żebyś wiedziała jak ważna dla mnie jesteś. 
Nic nie powiedziałam. Dałam mu się przytulić do siebie. Objęłam go delikatnie i westchnęłam.
-Też jesteś dla mnie ważny. 
-Tylko to chciałem usłyszeć - wymruczał w moje włosy. 
Hey! Próbuje swoich sił na Wattpadzie.
Znajdziecie tam nowe fanfiction o Harry'm,
które nie pojawi się na bloggerze.

http://www.wattpad.com/90428886-numbers-harry-styles-harry

7 komentarzy:

  1. Rety, niesamowite ♥♥♥
    Jestem strasznie ciekawa tego, o co chodzi z Eleonor... No bo tak bardzo kocha Biancę, a El jest przeszłością, to co takiego ważnego nie pozwala mu usunąć tego tatuażu? Nie ogarniam :D Ale sądzę, że to kwestia czasu :D ♥♥♥
    Nie mam pojęcia dlaczego nie śpię w nocy i czytam to ff? Może dlatego, że jest takie zajebiste! ♥ Przecież mogłabym przeczytać ten rozdział rano, ale nie, nie mogłam się po prostu powstrzymać! ♥
    Kocham to ff i mam nadzieje, że już w niedalekiej przyszłości pojawi się kolejny rozdział, na który czekam z niecierpliwością! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite *○* Powoli się od tego uzależniam, bo ledwo otworzyłam rano oczy i perwsze, co zrobiłam, to sprawdzenie twoich blogów, a tu taka miła niespodzianka :D
    Wydaje mi się, że on w końcu usunie ten tatuaż, no ale zobaczymy. I to jego wyznanie... nie będę fungirlowac, nie będę... ok muszę, awww <3
    Czekam na nn! ^^
    Zapraszam do siebie, nowe rozdziały
    imaginy-1dbyme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Lou pokazuje humorki c;
    El.......hmmm....ciekawe czy namiesza
    Bianca kocham cię <3
    Louis te twoje wyznania <3
    Awwwwww
    Pierwsze co zrobiłam po obudzeniu to szybko wzięłam telefon do ręki i od razu zaczęłam czytać to ff
    Uzależniałam sie
    Next szybciutko
    Prose <3
    Zapraszam do siebie
    Będzie mi miło jeśli zajrzysz <3
    http://night-changes-niall-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak mi słów. Cudownie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh jak słodko! Kocha ją! Cudownie! Ciekawe co z tą Elenour?! Twoja @SillyDreamer_Me

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowicie piszesz!
    Proszę jak najszybciej nowy rozdział, bo nie wytrzymam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No i się poplakalam... jak głupia... Jezu cudowne no świetne poprostu <3

    OdpowiedzUsuń