niedziela, 22 lutego 2015

16. "The first pain"

Piechotą wracałam. Musiałam pooddychać świeżym powietrzem. Nie mogę uwierzyć że.. 
Ale jak? Przez tyle lat nikt mi nic nie powiedział? Usiadłam na schodkach pod domem Liam'a. Zrobiło się ciemno. Drżałam z zimna. Chciałabym żeby dzisiejszy dzień nie miał miejsca. To nie możliwe żeby rodzice przede mną ukrywali to że nie jestem ich córką. Nie mogli by mi tego zrobić. Trzask drzwi za moimi plecami wrócił mnie na ziemię. Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam Lou. 
-Cholera jasna! Gdzieś ty była?! - krzyknął. Wstałam niezgrabnie spuściłam głowę. Czułam się jak małe dziecko w momencie gdy on był zły - Jak mogłaś tak po prostu wyjść?! 
-L-Lou.. ja.. 
-Zachowujesz się jak cholerne dziecko Bianca! Nie możesz znikać bez słowa kiedy tylko chcesz! 
-Może jestem dzieckiem, co? I mogę robić co chcę! - nie wiem czemu ja też na niego krzyczę. Po prostu automatycznie gdy ktoś na mnie krzyczy ja odpowiadam tym samym. Lata ćwiczeń z siostrą/nie siostrą. 
-Nie Bianca! Nie możesz wychodzić nic nie mówiąc! 
-Niby czemu co? Kim ty niby jesteś żeby mówić mi co mogę a co nie?! - zawołałam i w tym samym momencie tego pożałowałam. Kurwa, kurwa, kurwa.. ja tego nie powiedziałam. 
-Jak widać nikim - powiedział cicho.
-Louis, ja...
-Jak sobie chcesz - wymamrotał i wszedł do środka. Usłyszałam przekręcany zamek. Podeszłam do drzwi i uderzyłam w nie otwartą dłonią.
-Louis! Lou proszę! Nie chciałam tego powiedzieć! Louis! Proszę! Ja naprawdę nie chciałam - zsunęłam się na ziemię - Lou.. 
Otworzył drzwi i spojrzał na mnie oczami pełnymi łez. 
-Doprawdy? - zmrużył oczy. On nie ma pojęcia jak bardzo siebie teraz nienawidzę - Jakoś to powiedziałaś..
-Teraz to ty zachowujesz się jak dziecko. 
-Wiesz czemu chce wiedzieć gdzie jesteś? Dlatego że cię kocham! Martwię się o ciebie! Gdyby coś ci się stało: Nie przeżyłbym tego! Jesteś jedyną rzeczą na której mi zależy. 
-Lou, mi na tobie też zależy.. - wstałam z ziemi i przytuliłam go. Nie odwzajemnił uścisku - Proszę cię. Nie chciałam tego powiedzieć. Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Tylko.. Moja siostra a tak właściwie nie ona powiedziała że nigdy nie była moją siostrą. A Liam powiedział że jego siostra zaginęła.. Pokazał mi jej zdjęcie i to jestem ja - dopiero teraz mnie objął. Rozluźniłam się i schowałam twarz w jego bluzie - Jestem tak cholernie zdezorientowana i zła.. Jeżeli nie jestem jej siostrą to czemu nigdy mi tego nie powiedziała i wciąż znęcała się nade mną zamiast wyrzucić mnie za drzwi mówiąc że nie jesteśmy spokrewnione a po śmierci rodziców nie mamy już nic a nic wspólnego. 
-Wiem Bianca.. Myślałem że po prostu domyślisz się po tym. Nie miałem pojęcia że pójdziesz do Charlotte. 
-Co? - odsunęłam się. Przygryzł wargę - Jak to wiedziałeś?! Wiedziałeś że nie jestem siostrą Charlotte?! 
-Oczywiście że tak. Dlatego chciałem cię stamtąd szybko zabrać. W ogóle się prawie nie znaliśmy Bianca, chciałem cię chronić. 
-Jak mogłeś nie powiedzieć mi prawdy gdy tylko ty się dowiedziałeś?! 
-Bałem się że się zmienisz. No wiesz.. Coś takiego rozwala człowieka od środka, jego psychikę..
-Więc czemu teraz mi to powiedziałeś? Już nie martwisz się o moją psychikę?! - wrzasnęłam bo nie mogę uwierzyć że wiedział o tak istotnej rzeczy w moim życiu, a ukrywał to. Tak jak wszyscy. 
-Martwię się ale.. w końcu pewnie sama byś się dowiedziała ale nie chciałem tego tak mówić prosto z mostu. Myślałem że lepiej będzie jak sama się domyślisz. Poza tym Liam, on już po prostu nie wytrzymuje psychicznie. To mój przyjaciel. I jeszcze wtedy gdy ty miałaś urodziny on był w szpitalu, przeszedł załamanie nerwowe.
Wpatrywałam się w jego niebieskie oczy. Jednocześnie chciałabym mu je wydrapać ale też.. nie wiem co też. 
-Musisz mnie zrozumieć Bianca..
-Wcale nie muszę Lou. Nie powiedziałeś mi o czymś tak istotnym. Jak mogłeś? 
-Dla twojego dobra.
-Nie okłamuje się kogoś dla jego dobra. Tak się nie da. Kłamstwo to kłamstwo.
-Nie powiedziałeś też prawdy. Kłamstwo Louis. 
-Nie. Skła. Ma. Łem - cedził sylaby patrząc mi w oczy. 
-Przestań się ze mną licytować Louis! Ukryłeś to przede mną! - nie zauważyłam jak uniósł dłoń i spoliczkował mnie. Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem. Automatycznie przyłożyłam dłoń do piekącego policzka. Nie było to aż takie mocne ale jednak. Zamrugałam kilka razy a jego twarz nie drgnęła. Również obserwował mnie trochę zdziwiony tak jakby to ja go uderzyła - To chyba kończy naszą dzisiejszą rozmowę - odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. 
-B-Bianca ja nie.. 
-Okay. Dobrze. Rozumiem - odparłam nawet się nie zatrzymując się ani nie odwracając się. Dla mnie spoliczkowanie to raczej upokorzenie. 
-Spójrz mi w oczy i powiedz to samo - wyszeptał. Nie odezwałam się. Nie zatrzymałam. Nawet nie drgnęłam by dać po sobie poznać że mogłabym się zawrócić. Szłam dalej. Dopiero po parunastu metrach gdy przestał za mną iść łzy spłynęły po moich policzkach. Charlotte wprawdzie biła mnie tak mniej więcej codziennie ale od niego.. Od jedynej osoby której teraz ufałam było to jak nóż w serce. 
Komórka zaczęłam dzwonić. To prawie na pewno jest Louis ale.. ale i tak wyjmuję telefon i patrzę na ekran. Zmarszczyłam brwi widząc nieznany numer. Zanim odebrałam siąknęłam nosem. 
-H-halo? - wykrztusiłam. 
-Dzwonię żeby się pożegnać.
-Kto mówi? 
-Powiem ci całą prawdę. Zasługujesz na nią.
-Charlotte? 
-Francesca. Nienawidziłam imienia Charlotte.
-O co ci chodzi? - przystanęłam słuchając jej oddechu. 
-W ostatnich chwilach swojego życia mogę wyjawić ci całą prawdę.
-Ostatnich.. co? Char-znaczy-Francesca, gdzie ty jesteś? - zaczęłam panikować. To znaczy niby nie jest moją siostrą ale przez tyle lat się zdążyłam do niej przywiązać. I martwić się o nią.
-To nie jest ważne. 
-Co ty chcesz zrobić?
-Moja matka z zawodu była nauczycielką. Jednak czuła się najlepiej jako opiekunka. Aż wreszcie znalazła pracę przy dwójce dzieci, bogatych państwa Payne. Chłopiec i dziewczynka. Czternaście lat temu dziewczynka zaginęła, a kilka dni wcześniej moja mama rzuciła pracę. Rodzeństwo to Liam i jego malutka siostrzyczka, Bianca. Mama powiedziała że ta dziewczynka jest naprawdę biedna.. Rodzice w ogóle się nią nie zajmowali, żadnym z dzieci. Postanowiła ją przygarnąć, to znaczy porwać. 
-Fran-
-Nie przerywaj mi! - wrzasnęła a ja zamilkłam - Byłaś okropnym dzieckiem. Mama uznała że nie powinnaś używać tak oryginalnego imienia jak Bianca. Próbowała ci wmówić że trzeba, aż wymyśliła zabawę. Ja wybrałam ci imię a ty mnie. Między innymi nienawidzę cię przez imię które ty mi nadałaś. Najpierw to była zabawa, potem stało się naszą codziennością. A ja naprawdę lubiłam imię Francesca. Ty jesteś Evelyn bo tak nazywała się znienawidzona przeze mnie postać w bajce. Tak naprawdę to mama nigdy ze mną nie była. Opiekowała się innymi dziećmi, nie mną. A gdy ty się pojawiłaś.. Mama w ogóle odstawiła mnie na bok. W ogóle ona była nienormalna. Wmówiła ci że jesteś dwa lata młodsza. Byłaś tak strasznie podatna na wszystko. Niedawno skończyłaś 18 naście lat. Po roku mieszkania z nami, nienawidziłaś mnie, a mamę kochałaś. Byłaś idealna. Dokładnie taka jak mam chciała żebym ja była. Całą swoją złość na mamę, kierowałam na ciebie. Wiem że mnie nienawidzisz, rozumiem, bo przecież do tego dążyłam.. 
-Proszę, powiedz gdzie jesteś.. 
-Na końcu świata - wyszeptała. Po dźwiękach poznałam że stacja kolejowa - Mój pociąg jedzie. Żegnaj - telefon upadł. A po chwili usłyszałam krzyki wokół. Wpatrywałam się przed siebie. Ona się zabiła. Moja siostra popełniła samobójstwo. To przeze mnie. Gdybym do niej nie poszła.. Ona by nie.. Upuściłam swój telefon i upadłam na kolana. Zalałam się łzami. Zabiła się przeze mnie.. 

6 komentarzy:

  1. OMG! Ile się dzieje!
    Louis ją spoliczkował! To jest zniewaga człowieka... to był cholerny cios poniżej pasa...
    A co do Franceski (jakkolwiek odmienia się to imię xD ), zabiła się ....ona się do cholery zabiła! OMG! Zaraz eksploduję z nadmiaru tego wszystkiego xD
    Fantastyczny rozdział ;*

    Zapraszam ;*
    Different-world-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, czytałam ten rozdział z zapartym tchem... Nie spodziewałam się takiej akcji!
    Mam nadzieję, że jakoś ułoży się między Biancą i Lou, bo tyle czasu była sielanka, a tu nagle... ugh, no musiał to spieprzyć?? Ale samobójstwo Francesci mnie naprawdę zaskoczyło :o
    Ta część jest po prostu genialna, już czekam na next <3
    Byłoby mi miło, gdybyś wpadła też do mnie :)
    imaginy-1dbyme.blogspot.com
    Weny i do następnego (oby szybko) ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, że czytam to o 23?
    Chyba zaraz ja wpadne pod pociąg jak przez ten cudowny blog i w ogóle gsjgsjshdjsh zaśpie jutro do szkoły!
    Cudny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. *_* ojsvfmngknfnhknhkjlkf
    tysiąc słów to za mało :*

    OdpowiedzUsuń
  5. boże, to opowiadanie wywołało we mnie podobne emocje co youngloovers.blogspot.com ( moze znasz, a jak nie to zajrzyj) bardzo twoje opowiadanie mną ruszyło !!! nie mogę wydobyć z siebie wielu słów, zabiłaś mnie tą historią!

    OdpowiedzUsuń